sobota, 17 grudnia 2011

Świat ma tendencje do wykluczania.

Moja mama znalazla psa.
Maly, czarny, uprzejmy, z pchlami, zywiolowy, przyjazny i z robakami.
Doszlo, oczywiscie, do przygarniecia. Nasza Psica-kozica Dżulius nawet byla zadowolona.

A dzisiaj, ten maly skurwiel, z ta stara suka, zagryzli jedna z naszych nimf. Ciala Ayi nigdy nie znaleziono.
Xu-xu jest poturbowanym wdowcem.

Powinnismy byli przewidziec, ze skoro mamy nowego psa, to papugi nie moga juz latac swobodnie po domu.
"Swiat ma tendencje do wykluczania. Nikt nie jest winny. Swiat juz tak po prostu ma."

sobota, 10 grudnia 2011

Ci wszyscy ludzie.

Jest tylu ludzi w tym korpie.

Sa tak pusci, plascy i marni.
Nie lubie tych dupkow. Nie mam z nimi nic wspolnego.

środa, 7 grudnia 2011

Kierowniczki.

Kierowniczki ucza mnie wylajtowanego podejscia do rzeczywistosci.
Maja korporacyjne oczy, w ktorych odbija sie strach, niepokoj i napiecie.
A ja staram sie byc spokojny i wyluzowany.
O ile to mozliwe na "ołpen spejsie".

A tu pikna muzyczka.

niedziela, 4 grudnia 2011

Pojechalim na spacer.

Pojechalismy z Radkiem sie poszlajac troche po Wroclawiu. Gdyz nigdy wczesniej tam nie bylem.
Mielismy kilka interesujacych przygod. Ale jestesmy ogolnie bardzo zadowoleni.
Lubie sobie gdzies czasem pojechac. Zdecydowalismy, ze Wroclaw jest jednym z tych miejsc, w ktorym musimy troche pomieszkac.
Wydaje mi sie, ze to miasto jest bardzo niemiecko-ukrainskie. I dlatego jest takie polskie.
Teraz znowu bede siedzial na dupie. No, tyle tylko ze na Polnoc jade do rodziny na swieta.

A akwarium sie rozwija. Moze nawet jutro wpuszcze rybki :)

poniedziałek, 21 listopada 2011

"I nic, jestem może bledsza Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca Lecz widać można żyć bez powietrza"

Maria P.J. wcale nie tesknila za utracona miloscia, czy inna bzdura. Ona, tak jak ja, miala katar, zatkane zatoki i kaszelek. Listopadowy standard. Infekcja gornych drog oddechowych.
Cos czuje, ze zaraz mnie z tej pracy zwolnia :| Ale co zrobisz jak nic nie zrobisz?

wtorek, 15 listopada 2011

Życie to divadlo.

Po czesku divadlo to teatr. Zabawne.

Wczoraj poszedlem do sklepu i chcialem kupic kole. Tej jednak nie bylo, wiec wyszedlem ze sklepu z piwem.


Praca mnie nawet cieszy, poza godzinami, kiedy nic nie robie. To jest mocno meczace. I meczace jest to jezdzenie w te i we w te. Pol zycia w pociagu, a drugie pol na walizkach. Dobrze, ze mam jeszcze drugie zycie, w ktorym nic nie robie, tylko "gram na komputerze".
Ide kupic czeski ser.

wtorek, 8 listopada 2011

Bawic sie po czesku i nudzic sie po czesku.

Zabijam swoja indywidualnosc na rzecz korporacyjnego sformatowania osobowsci.
Obecnie ucze sie roznych rzeczy w Ostrawie.
Nie czuje sie za granica. Roznic jest za malo. Bo Ostrawa wyglada jak typowe slaskie miasto. Moze troche czystsze i bardziej spokojne (nigdy nie zrozumiem braku ludzi na ulicach). Ale dalej jest swojsko.
Wydaje mi sie tez, ze znam czeski. Co jest nieprawda, ale nie przeszkadza mi to tlumaczyc po polsku pani stojacej za mna zeby przeszla do innej kasy bo tam nie ma kolejki. Nie zrozumiala. Tak to juz jest, ze w sklepach czlowiek spotyka sie z brakiem zrozumienia.
Uwazam tez, ze Czesi wcale nie sa zgermanizowani. Oni tylko nie pija wodki i kosciol nie kaze robic im roznych dziwnych rzeczy. Chyba ze wlasnie to nazwiemy zniemczeniem. W takim wypadku na folksdeutscha bym sie nie zglosil - kosciol bierzcie, krzyzyk na droge! Ale wodki nie oddam ;)

środa, 26 października 2011

Pranie brudow nigdy nie jest ukryte

Odczuwam wielka radosc w zwiazku z tym ze niejaki Lukasz/Entuzjastiks/Endymion naklonil mnie do pisania blogunia.
Bardzo lubie pisac moj blog.

A wczoraj bylem na roznych badaniach przed praca i bylo smiechowo. Np pani ktora robi roentgen zaczela podskakiwac swoimi cyckami ze smiechu jak na haslo "pan sie rozbierze" zapytalem: do rosolu? Nie wiem, ludzie czasami dziwnie reaguja.

Widzielismy tez z Alia seks oralny w samochodzie jadacym przed nami.

A z Lena bardzo emocjonalnie przezywalismy buractwo w Gdansku. Bardzo tez sie oburzalismy, ze ludzie zbyt rzadko lacza swoja duchowosc z seksem.

poniedziałek, 24 października 2011

piątek, 14 października 2011

Rano kawa byc musi.

Nie moze byc tak, ze rano nie wypijam kawy z mlekiem. I z cukrem. (Moj tata mawia tak: ludzie dzielia sie na madrych i na tych, ktorzy dodaja mleka do kawy.)
W zwiazku z tym mam w sobie wielki strach przed tym, ze ktoregos poranka pognam do mojej malenkiej lodowenki a tam nie bedzie mleka. Dlatego zawsze kupuje jedno na zapas. Oczywiscie UHT (uchate :]). A bardzo chcialbym pic swieze. Ale nie moge kupic na zapas swiezego, bo sie zepsuje. Koszmar! Rozumieta?!? I jak ja mam byc szczesliwy?!?
R ma przeboje zoladkowe. Oskarzona o to jest wczorajsza pizza. O wlasnie, pizza.
Zamowilismy wczoraj pizze, przy zamowieniu powyzej 25zl (co tez spelnilismy) przysluguje promocja: litr pepsi za friko. Ale ja dodatkowo zaznaczylem, ze chcialbym te pepsi, bo znam zycie i wiem, ze bym jej nie dostal gdybym nie nadmienil. Pan na telefonie byl baaaardzo niezadowolony z tego powodu. No i czekamy, czekamy - przyjezdza dresiarz na motorynce i co? I kurwa co? I nie ma pepsi. I jeszcze sie zapiera, ze nie bylo zgloszone, ze chce pepsi.
I co sie teraz wydarzy? A wydarzy sie to, ze dzieki promocji, ktora miala przyciagnac klientow - nigdy wiecej tam nie zamowie. I wszystkim na swiecie o tym powiem i nawet napisze o tym na blogu (to byla Presto Pizza).
Podobna sytuacje mialem ostatnio w Kerfie. Pewien dziadek przyszedl do punktu obslugi klienta i powiedzial, ze jak tu kupowal 20min temu, to zapomnial swojej karty rodzinka i prosi o nabicie punktow. Na co przemila pizda zza kasy zaczela sie na niego wydzierac ze tak nie mozna, ze trzeba miec przy sobie itp itd. Dziadek probowal troche jej poracjonalizowac: ze przeciez kupuje tu od lat, ze przeciez wszyscy go z mordy tu znaja i wiedza ze nie oszukuje, ze przeciez on tylko zapomnial wziac ze soba karte bla bla bla.
Klotnia sie toczyla i toczyla az w koncu dziadek powiedzial, ze 100m dalej (w rzeczywistosci tak z 300) jest Biedronka i ze on  teraz bedzie tam kupowac. In your face fuck face.
To albo robimy promocje zeby zrobic na tym biznes, albo wkurwiamy klientow. No jak jest? Gdzie ten zasrany kapitalizm, sie pytam?
Wylawszy gorzkie zale nadmienie, ze przyjezdzaja do mnie Dziubaski z Warszawy (ku zgorszeniu Aliny: "Ty ruda mendo, kurwa, zabierasz mi wszystkich przyjaciol, nienawidze was wszystkich"). Bedziemy sie cieszyc, pic piwo i podjadac marynowane pattisony :) I na zapieksy do Endziora wyskoczym.
Łuhu!

piątek, 7 października 2011

Jeśli dobrze otworzyć żyły, wypłynie z nich coś więcej niż krew. Jeśli zrobić to nieumiejętnie, wypłynie co najwyżej pogarda

"Golebie, golebie... Wszedzie te golebie."
Tak mialo byc, tak myslalem, tak wszystko pamietam.
Gdzie sie podzialy wszystkie golebie?

Mozemy sobie to przelozyc na:

Ludzie, ludzie... wszedzie Ci ludzie

albo na:

Praca, praca... wszedzie ta praca

czwartek, 29 września 2011

Piękne mam buty i pięknego mam ducha.

Ukryty mam usmiech i emocje.

Jutro wsiadne na magiczna walizke i pognam na kanapie dalej w swiat.
Nie wiem jak bedzie wygladac nowe mieszkanie. To jest bardzo dobre.
Nie wiem jaka bedzie praca, jesli bedzie. Jak nie, to R bedzie mnie utrzymywac.
Ciesze sie na ludzi. W Krakowie jest paru dobrych ludzi :)

niedziela, 11 września 2011

Bede misował bambuze

- Ja w ogóle w duch święty nie wierzę.
- A no i w polską składnię też chyba nie

Mam duzo cieplych uczuc skierowanych w kierunku mojej ulubionej knajpy w Naples.

środa, 7 września 2011

Każdy ma swój serial.

No! W koncu, po kilku mocno miernych odcinkach, zrobili jeden kick ass, ktory ratuje honor tego sezonu :) Chodzi o True Blood.

wtorek, 6 września 2011

środa, 31 sierpnia 2011

Ludzie.

Z Bash.org : <kaszi> Harry Potter jest trochę nierealistyczny. Nie mówię o czarach, ale żeby rudy miał aż dwójkę przyjaciół?!

Czasami mam ochote wyskoczyc przez okno.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Szmaragdowo


Odkrywaja sie kolejne elementy Mody na Sukces - wersja SW Florida. Real life - real drama. Jest to wszystko tak szalenie zenujace, ze az nie moge uwierzyc. To jest niepojete jak niepowaznym i zdziecinnialym mozna byc jako dorosla osoba. Az sie zastanawiam, czy to ja nie jestem zbyt powazny, ale, cholera jasna, chyba jednak tym razem nie we mnie tkwi problem.
Bardzo mnie cieszy, ze stoje obok tego wszystkiego i ze wracam poniewkrotce do smiertelnie powaznej i ponurej Polski.

A w Czwartek z Magda i Diego jedziemy do Miami. Tym razem z jasno okreslonym celem: wyszalec sie. Bedzie grubo.

To wszystko oczywiscie nie ma zadnego zwiazku z tym poznanskim chorem spiewajacym piosenke Osieckiej w Argentynie.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

My zdies' emigranty

Sobie z Kaska S. gadalem i porownywalismy nasze emigracyjne przezycia - bardzo to wszystko zbiezne. Podejrzanie zbiezne.

Babcia mnie denerwuje. Mam ochote ja zakneblowac i zamknac w szafie. Oczywiscie tego nie zrobie. Lista jej przewinien jest dluga. Wiekszosc sprowadza sie do jej checi kontrolowania mnie.
Mniejsza z babcia.

Oburzam sie na pewien artykul na Onecie. Onet uwazalem za raczej laicki i "neutralnawy" swiatopogladowo. A tu nagle nagloweczek sie pojawia: "Oni nie wstydza sie Jezusa, a ty?". I w srodku jest o jakichs tam znanych ludziach, ktorzy otwarcie mowia o tym, ze sa katolikami. Jakas Radwanska, jacys Basinscy, Marek Jurek - generalnie zadne tam duchowe wzory przykladu, ktorymi nalezaloby sie przejmowac. Niech sobie tam beda katolikami, nic mnie to nie obchodzi. Jak juz musza o tym krzyczec - ich pokurwiona sprawa.
Pretensje mam do Onetu. Nie wiem do konca nawet co tam napisali w srodku, bo nie czytalem :P Ale chodzi mje o tytul. Z ochydna manipulacja. Oni nie wstydza sie Jezusa, a ty? Czy Ty sie wstydzisz?
To czy w ogole wierzysz w jego istnienie czy nie - nie jest problemem. Decyzja zostala podjeta - wierzysz, pytanie tylko czy sie wstydzisz? Z gory zostalo zalozone, ze kazdy czytelnik jest chrzescijaninem.
Wstyd, kojarzy sie z wina, wyrzutami sumienia, czyms negatywnym. Czy Ty jestes negatywny? Mamy nadzieje, ze nie, wiec wymachuj swoim siusiakiem na lewo i prawo.
Tytul tego artykulu tak naprawde brzmi: idz i indoktrynuj.

wtorek, 9 sierpnia 2011

14.09

Zakupilem bilet. Dokonalem oczywiscie roznych kombinacji zeby zrobic to jak najmniejszym kosztem.
Nie wiem ile wyjdzie mi kabonzy za ostatnia robote, ale jak dobrze pojdzie, to wyjde na zero z calym wyjazdem.
Bardzo sie ciesze ze wracam. Bardzo bardzo.

poniedziałek, 25 lipca 2011

poniedziałek, 11 lipca 2011

poniedziałek, 4 lipca 2011

Ćma barowa

Maria Janion w dokumencie "Bunt Janion" mówi, że film "Sąsiedzi" miał wielki wpływ na społeczeństwo. A ja nawet nie wiem co to za film. W wiedzy same braki. Braki, braki, braki. Gdyby moja wiedza była zębami, to nie byłoby nawet na czym koronek zawiesić.
*
Rozmawiałem wczoraj z przeuroczo pijaną amerykańską lesbijką o nieświeżym oddechu.
Była "sędziwa", miała kiczowate klipsy i od 25 lat pracowała w służbach społecznych (dla rządu, jak to lubiła określać). Mieszka w Fort Lauderdale, a przyjechała do nas na wioskę odpocząć od miasta.
Ona zalana, ja tylko po trzech piwach, bo prowadzę. No i prowadzimy sobie typowy przybarowy "chat". A skąd jesteś, a co robisz, a patrz jaka fajna dupa tam idzie (na tym polu zupełnie nie potrafiliśmy dojść do porozumienia). Ogólnie pitu-pitu. No ale ja z tępym i niewinnym wyrazem twarzy podpuszczam: A z jakimi ludźmi tam pracujesz w tym social service? i jacy są? I co tam robisz? Przepraszam za mój angielski, czy miewasz klientów, którzy nie znają angielskiego? Czy to męcząca praca? Czy to prawda, że 70% mieszkańców Miami to latynosi? A skąd są twoi klienci?
No i tak ją popychałem patyczkiem ku przepaści, a że była po kilku(nastu) głębszych, to w nią runęła. Siorbła se piwka i powiedziała "You know what? ..." i się zaczęło. Rasizm, ksenofobia itp.Typowe debilne gadania z nizin obsranego betonu.
No i ja byłem przez resztę wieczoru bardzo zawiedziony tą panią. Bo od niej, jako lesbijki, wymagam więcej - innej perspektywy, szerszego spojrzenia na problem bla bla bla. Osobom zamkniętym w schematach wolno w nich pozostać. Uważam ich za straconych, nie podejmuję walki o ich dusze. Osoby z rozwartym na siłę mózgiem muszą reprezentować odpowiedni kąt rozwarcia.

I dopiero dzisiaj do mnie trafiło, jaki okropny ze mnie człowiek (olśnienia dnia następnego). Dopuściłem się dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Powinienem pozwolić jej, tak samo jak heteroseksualnym mainstreamowcom, na ignorancję. Albo zawsze, wobec wszystkich, równie jadowicie reagować na przejawy ociemniałości.
*
Obawiam się postawy społecznikowskiej - trąca fanatyzmem jak kibel trąca gównem. Natomiast od Gupika z rodziny Piękniczkowatych, wymagam chociaż wysoko podniesionego czoła.
*
Na koniec dzisiejszego posta chcę powiedzieć, że uwielbiam architekturę Miami.

niedziela, 3 lipca 2011

Rozkazow ciag dalszy

Dzisiaj babcia kazala mi isc na impreze:
B: Idz no do tej Bambuzy, bo depresje masz! Co wieczor w domu siedzisz!
J.P.: Nieee.... To daleko, nie chce mi sie, nie mam z kim tam isc pla pla pla pla...
B: Jak nie dla siebie, to chociaz dla Magdy, pilnuj jej honoru* !!!

* Chlopak Magdy, Diego, jest perkusista w zespole, ktory gra dzisiaj w Bambuzie.

I znowu, musze sluchac sie babci ;)

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Ekologiczna dziewczyna

Mysle, ze waznym jest zeby nie przejmowac sie swiatem.
Ekologiczna dziewczyna jest na pewno bardziej szczesliwa niz osoby kontrolujace sie.

niedziela, 26 czerwca 2011

Rozkaz

Babcia przyszla do mnie i powiedziala: jeszcze dzisiaj wodki nie piles. Nalej sobie wodki z sokiem.
Nie oponowalem.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Bogowie relokacji

W koncu przyszla moja zamowiona sto lat temu ksiazka starej Stahołkowej. Amazon mowil, ze przyjdzie z Kaliforni, a przyszla skad?!? Z Portland!! To jest ewidentny znak od bogow relokacji. Przypadeczek?!? I don't think so... ;>

piątek, 17 czerwca 2011

"To jest wąż - on leży i on nie potrafi stać"

Radek nie jest przerażony wężami dusicielami w Everglades. Bo przeciez jak nie potrafia stac, to nie dosiegna szyi. Ja obawiam sie grzechotnikow diamentowych, tych koralówek arlekin, aligatorow, krokodyli, raj, rekinow, barakud, czarnych wdow, kojotow, psychopatow i oposow. Tak, boje sie oposow. Sa obrzydliwe.

Radek pyta czy ja sie ciesze, ze Magda wyjechala (na miesiac do Niemiec). No wiec nie, nie ciesze sie, ze wyjechala. Ale ciesze sie, ze mam ta cala przestrzen dla siebie. I wszystko ukladam po swojemu. Lubie panowac nad przestrzenia.

Dodatkowo ubolewam nad losem strzykw, przy okazji podziwiajac ich poswiecenie. Juz nigdy zadnej nie zaczepie i nie przezwe ogorkiem morskim.

Z Wikipedii:
Ewisceracja (z łac. evisceratus) – odmiana autotomii występująca u strzykw (Holothuroidea), reakcja obronna polegająca na wyrzuceniu części wnętrzności (organy Cuviera wraz z tylną częścią przewodu pokarmowego, częścią płuc oraz gonad) w wyniku podrażnienia przez napastnika lub spontanicznie, dla odnowienia narządów, które zostały przeciążone zbędnymi produktami metabolizmu. Odrzucone narządy są regenerowane w ciągu kilku dni.

Edit:
Radek juz oczywiscie znal wiersz na ten temat. I to Szymborskiej.  Co przypomina mi dziwne powiedzonko, ktore znalazlem  po tym jak Draki nazwala mnie pratchawcem:
Na zielonej trawce
    Pasą się pratchawce
    Jeden mówi do drugiego:
    „Daj mi cewkę Malpighiego”(*)

(*) pratchawce nie mają cewek Malpighiego

 
Autotomia - W. Szymborska
W niebezpieczeństwie strzykwa dzieli się na dwoje:
jedną siebie oddaje na pożarcie światu,
drugą sobą ucieka.
Rozpada się gwałtownie na zgubę i ratunek.
na grzywnę i nagrodę, na co było i będzie.
W połowie ciała strzykwy rozwiera się przepaść
o dwóch natychmiast obcych sobie brzegach.
Na jednym brzegu śmierć, na drugim życie.
Tu rozpacz, tam otucha.
Jeśli istnieje waga, szale się nie chwieją.
Jeśli jest sprawiedliwość, oto ona:
Umrzeć ile konieczne, nie przebrawszy miary.
Odrosnąć ile trzeba z ocalonej reszty.
Potrafimy się dzielić, och prawda, my także.
Ale tylko na ciało i urwany szept.
Na ciało i poezję.
Po jednej stronie gardło, śmiech po drugiej
lekki, szybko milknący.
Tu ciężkie serce, tam non omnis moriar,
trzy tylko słówka jak przy piórku wzlotu.
Przepaść nas nie przecina.
Przepaść nas otacza.

piątek, 10 czerwca 2011

a chuj

A se jebne nowy szablonik. A se jeblem.
Widac na nim nawet kawalek Florydy.

A to piosenka, ktora mnie niesamowicie porusza. Tak, ze chce mi sie wyc. W sensie ryczec.


Tutaj tekst:

Я вижу тебя
Слышу тебя
Бежишь ко мне по крышам
Боишься опоздать
Пол неба гроза
Пол жизни назад
Отдай мне своё сердце
Садись и будем ждать
Когда снег начнётся
Снег начнётся

Я вижу тебя
Слышу тебя
Скажи мне свои тайны
И где тебя искать
Если снег начнётся
Снег начнётся

środa, 8 czerwca 2011

Cale zlo

Wnioski z dzisiejszej rozmowy telefonicznej:
1) Cale zlo pochodzi ze wsi
2) Miasto pokazuje sie w dobrym swietle, ale jest pelne zla
3) Rozne rzeczy sobie wybieram
4) Na ojczyzne wybralem sobie Krakow
5) Gdansk gada jedno, robi drugie
6) W Ameryce "sobie siedze" - idac tropem L.L.
7) Krakow to stan ducha.
8) Andżela, moja serdeczna przyjaciolka, wbila mi noz w udo.

środa, 1 czerwca 2011

Dostojnik w ogródku.

Muszę się koniecznie podzielić ze światem tym, że znalazłem w ogródku węża.
Kumam, że tutaj to nie jest nic specjalnego, ale kurwa! dla mnie to spore halo. Do jaszczurek zamiast żuczków się przyzwyczaiłem, ale węże w ogródku są jednak emocjonujące. Piękny, czyż nież? Uważam osobiście, że jest emerytowanym admirałem rosyjskiej armii.

Niedotlenienie mozgu?

Jak to zrobic, zeby miec wiecej motywacji i takiej... witalnosci? "Moglbym was wszystkich miec na kolanach u stop. Gdyby sie chcialo chciec."
Szet

Teraz slucham w kolko plyty Vendetta Zemfiry. Nie pamietam juz, co to dokladnie znaczy, jezeli chodzi o moje cykliczne szajby, ale nic radosnego.

Mialem poznawac pogan na FL - i co? I gowno. Trzymam sie z samymi dziwolagami <rotfl>

sobota, 28 maja 2011

Tęsknoty.

Poza oczywistymi obiektami tesknoty, musze tez przyznac, ze tesknie za moim slownikiem Kopalinskiego. Z nim na polce czlowiek czul sie jakos bezpieczniej i pewniej. Jak w schronie atomowym.

piątek, 27 maja 2011

Iwagumi

Ja tu powininem caly powazny i dorosly byc, zarabiac pieniadze i brac kredyty, a mi w glowie tylko Iwagumi. Kompletny brak odpowiedzialnosci. Ciekawe, czy na Iwagumi daloby sie zarobic? Albo na wylansowaniu wlasnego stylu akwarystycznego. Szkoda, ze nie mam akwarium XD

Btw: powrocilem do sluchania na okraglo La Alegria, nie moze to byc dobry znak.

Yasmin Levy - La Alegria

czwartek, 12 maja 2011

Jak Joszko blyszczy yntelygencjom na rozmowach kwalifikacyjnych

-Czy ma pan pozwolenie na prace w USA?
Ja: tak, tak. Mam zielona karte.
-A z jakich powodow pan ja ma? rodzina?
Ja: Tak, mam tu babcie.
- Dobrze, czy mogę zobaczyć?
Ja: Ale babcia zostala w domu. Przeciez nie bede jej wiozl ze soba na rozmowe kwalifikacyjna.
-.... ....... .......... chodzilo mi o zielona karte.

wtorek, 10 maja 2011

Korespondencja

Wypisze sobie na blogu fragmenty mejli, korespondencji z Radoslawem. Tylko moje, co by sie nie pieklil. Zebym nie zapomnial, ze miewam czasem Genialne Mysli.

-Aha, dodam jeszcze, ze jest zakochana szalenczo w Juanie, ktory ja rucha, ale nie kocha. Mozna wiec powiedziec, ze ja wyruchal zyciowo. Albo ze wyruchal jej dupe.

- Patrzaj na Wschod - tak sobie mysle co rano gdy sie budze, ale na szczescie to rano jest kolo 11, wiec gdy tak wlasnie patrzam, to slonce mnie nie razi po oczach

- Szwecja dala nam duzo. Poza szwedzkim stolem dala nam jeszcze szwedzkie stoly. Mam tu na mysli Ikeę.

- Slucham jej, bo jestem dobrym przyjacielem, oraz dlatego, ze jestem tlusta soczysta swinia dla wampirow energetycznych..
- Postanowilem zadbac troche o moja amerykanskosc: kupilem sobie takie paski do wybielania zebow. Sa bardzo niesmaczne. Mam je teraz wlasnie na zebach. Kosztowaly 17$ i jest to dwutygodniowa kuracja. Ja planuje zrobic tylko tygodniowa, zeby utrzymac naturalny wyglad zebow. Maja byc biale, ale nie amerykansko biale. Mysle, ze to uwydatni moja zwezona diasteme. To tobrze, bo troche za nia tesknie.

- Twoje maile sa jak zupa pomidorowa - smaczna, ale malo tresciwa.

- P.S. Dokonalem rowniez operacji plastycznej. Wlasnie jakies 2 minuty temu, jak to pisze. Mianowicie mialem takiego pypcia nad lewym okiem, co mi tak smiesznie zwisal. Obcialem go obcazkami to paznokci. Jestem zadowolony z efektu, choc krwawie.

- Koncze, usycham w tesknocie i w zwiazku z tym okladam sie swiezymi ogorkami (wcale nie, ale chcialbym).

- Mozesz miec swoj kaktusowy zakatek w ogrodzie, ale ja mam tez inny pomysl: ogrod na niebiesko. Ze beda same kwiaty, ktore maja niebieskie kwiaty + kapusta.

poniedziałek, 9 maja 2011

A palmy to se w dupe wsadz

Nie mam kontaktu z ziemia ( w sensie przyrody). Nie potrafimy sie z tropikami dogadac. Nie kumam co tu sie dzieje. Myslalem, ze sie "poodkrywamy", pierdykniemy sobie jakies polaczenie i bedzie git. A tu hooya!
To jest jak odciecie od pepowiny, strasznie nieprzyjemne uczucie. Osamotnienie, niepewnosc, brak gruntu i cyca do dojenia.
Zupelnie przypadkowo (ta, jasne ;] ) podobnie czuje sie tu w spoleczenstwie.
Dla poprawy uziemienia kupilem sobie miniaturowego storczyka, ktorego baaaaardzo "czuje" i z ktorym jestem juz obecnie mocno zzyty. Nie rozmawiam z nim, ale robie do niego miny. No, moze czasem mu tlumacze specyfike jego uprawy, zeby sie nie gniewal, ze za rzadko go podlewam. Zrobilbym i wrzucil zdjecia orchidejki, ale wczoraj wyczerpalem baterie w aparacie robiac sobie erotyczna sesje zdjeciowa dla R. i teraz nie moge znalezc tej przelaczki do pradu (bo tu jest inne napiecie) :/

środa, 4 maja 2011

środa, 20 kwietnia 2011

Sooo whatever

Chyba nie jest z moim poszukiwaniem pracy az tak zle, bo w ciagu tygodnia szukania dostalem juz dwie odpowiedzi! Obie, co prawda, odmowne, ale skoro ktos zadal sobie dosc trudu, zeby napisac mi "spierdalaj w taki sposob, ze jeszcze dziekujesz", to znaczy, ze I'm in the game ;>
A seriously - nie zapeszam ^ ^

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Pracy poszukiwanie

Renatka, Renatka
Co miala bogatego dziadka.
Ale dziadek zmarl.
Bogaty do konca.

O dziwo, Floryda nie jest centrum wszechswiata, biznesu, seksu i kontaktow z Rosja. Nie jest tez centrum nauczania jezyka rosyjskiego. Daje sobie czas do czwartku (bo to bedzie juz tydzien jak tu urzeduje), a potem biore sie za taka prace tylko dla pienięsy.
Nie zakupilem rowniez samochodu - nie chce kupowac najgorszego gowna, a na calkiem porzadne gowno to mnie nie stac. Szajse, szajse, szajse...

Najwyzej bede sprzedawal malowane kamienie na autostradzie.

Ponoc w czasie wielkich zmian zyciowych ludzie zmieniaja fryzury. I ja rowniez postanowilem cos takiego zrobic. Ale jestem raczej zadowolony z obecnego stanu wlosow, wiec obcesowo sie ogolilem.

piątek, 8 kwietnia 2011

Nie mowimy nigdy o milosci.

Pierwszy dzien na Florydzie byl wyjatkowo owocny. Towarzysko, przede wszystkim :)
Jednak nie ma to jak ludzie wyznania mojzeszowego - od razu podzwonili po znajomych, ktorzy ucza jezykow obcych zeby szukac mi pracy :D Czuje, ze bedzie milo.

poniedziałek, 28 marca 2011

"Nowy rok, zima minie - kto pod lodem został, a kto dalej bedzie biegl?"

Wcale nie ze nowy rok, tylko ze minela zima ;)

Piaskowanie zebow jest mocno bolace. Ale efekty bardzo zadowalajace. Gdy to mowie nie posiadam osadu ani kamienia na zebach, ani cebuli, przez co zupa marchewkowa, ktora wlasnie dochodzi na gazie bedzie przeslodka. Slodziuchna- jak moj nowy bezkamienny usmiech ;)
Zakupilem rowniez nowa walizke - na nadchodzace włajaże. Wielkosci odpowiedniej, czyli nie za duza, nie za mala - akurat by udzwignac przepisowe tansatlantyckie 23kg. Tyle moze wazyc moj dobytek, reszta bedzie czekac.
Wrocilem z Krakowa. Bylo mi bardzo przyjemnie. Zal tylko, ze nie udalo sie pojechac do Katowic. To ponoc przez ostatni skok Malysza. Musze byc bardzo ograniczony, skoro nie moge zrozumiec, dlaczego ktokolwiek chcialby jechac cala Polske tylko po to, zeby ten skok zobaczyc. A tam nie 'ktokolwiek', tylko tlumy ludzi.
To troche niewygodne nie kumac wartosci, jakimi kieruje sie "spoleczenstwo".

Znam historie pewnej zakonnicy, ktora popelnila grzech ciezki. Tak ciezki, ze az karany prawem. Gdy w koncu zrozumiala co zrobila, oddala sie, w ramach pokuty, w rece policji.
Litosciwie pozwolono jej zabrac do wiezienia jedna ksiazke. Wybrala oczywiscie biblie.
Wiedziala, ze w wiezieniu cierpi sie na chroniczny deficyt papieru toaletowego.

wtorek, 8 marca 2011

Kombinactwo.

Po obronie nalezalo kupic bilet lotniczy. Wszystko byloby ok, gdyby nie byly one koszmarnie drogie.
Poszedlem wiec do specjalistow - do biora podrozy. Pani nie zrobila niczego, co wskazywaloby na jej profesjonalizm. Dosc powiedziec, ze te same ceny byly w necie. Ostatecznie spedzilem cale popoludnie grzebiac w necie, szukajac na wlasna reke. I - jestem zajebisty :D Kupilem bilet o 800zl tanszy niz ten, ktory proponowali w biurze. Sa oczywiscie minusy - lece z Warszawy i mam bardzo dlugi czas przesiadki.

czwartek, 3 marca 2011

Skoczyłem. Lece. Nie jest wcale aż tak strasznie.

Mam skrzydła wiedzy i przemierzam przestrzenie zagadnień.
Nade mną oświecenie, pode mną kwiaty.
Obok mnie inne ptaki
Przecinamy obłoki, ślepi na błahość
Pytać - nie pytam. Odpowiadam.
W pędzie zimna kropla deszczu boli, denerwuje i torturuje
Ale nie może ani zatrzymać, ani spowolnić.
Żal, że ptaki nie mogą się uśmiechać.

Się obroniłem byłem :) Na pjontkie!

sobota, 26 lutego 2011

Wcale ze nie.

A wlasnie, ze sie nic a nic nie stresuje obrona. Tylko troche obgryzlem wszystkie skorki i wpadlem w dzika panike w zwiazku z tym, ze nie mam notatek z jednego wykladu. I wcale nie mam obmyslonego kazdego zdania, ktore zamierzam wypowiedziec.
Wczoraj w ramach odstresowywania polazlem z Krysztalina - klejnotem nocy, do naszego ukochanego kurwidolka, lesborado LAF ^ ^
Dzisiaj z Karolina odwiedzimy urodziny Ziemboliny i zajdziemy na piwko z Ilia. Tak wlasnie jest.
Radoslaw pojechal na Ślunsk. A ja z wytesknieniem wychylam sie przez okienko, wzdycham do nieba i ptakow i pale papierosy.

wtorek, 22 lutego 2011

Kluczowa rola meksykanki.

Chcialbym w zyciu grac same takie role. Przyznaje jednak, ze nie wiem, co w tej roli bylo kluczowego.
(Bylem w teatrze na Tramwaju zwanym pozadanie, kluczowa role meksykanki grala Renata Przemyk - pieknie spiewa, a do tego ubiera sie u wiadomego szewca)

sobota, 19 lutego 2011

Taka troche bardziej konkretna reinkarnacja.

Walt Whitman


Przekazuję siebie w spadku ziemi, aby wyrosnąć trawą, którą kocham,
Jeśli chcesz znowu spotkać się ze mną, szukaj mnie pod podeszwami swych butów.
Nie będziesz wiedział dokładnie, kim jestem ani co oznaczam,
Ale mimo to będę dla ciebie zdrowiem,
Będę filtrem i fibrynogenem twojej krwi.
Jeśli nie uchwycisz mnie za pierwszym razem, nie trać nadziei,
Jeśli nie znajdziesz mnie w jednym miejscu, szukaj w innym -
Zatrzymam się gdzieś i poczekam na ciebie.

piątek, 18 lutego 2011

Las Brujas!

Uwielbiam moje wiedzmy. To moje 'serdeczne przyjaciolki', co oczywiscie nie ma zadnego zwiazku z przyjaznia.

niedziela, 13 lutego 2011

Nie nadazam za swoim cialem.

Laskocza mnie plecy i tak dziwnie kreci mi sie w glowie. To jest w sumie dosc przyjemne. Mysle, ze mam goraczke, bo mi zimno.
Mialem w ostatnim tygodniu tyle stresu, ze cos takiego musialo sie wydarzyc.
Nie mozna jechac na 120% normy bezkarnie.
Ale nachlalem sie herbaty z syropem malinowym, miodu z mlekiem i nazarlem sie ogromnych ilosci chleba z maslem i z czosnkiem. W ramach wisienki na torcie - Polopiryna.
Mokre reczniki wozwiesilem na rozgrzanych kaloryferach i mam niby saune. I ogladanie filmow w lozku, pod dwoma koldrami.
Szary szczypiorek pachnial srebrzyscie.

czwartek, 3 lutego 2011

Co mi w duszy gra?

Imbolc przezywam w ten sposob, ze slucham na zmiane i w kolko Zimy Vivaldiego i Tanca cukrowej wrozki Czajkowskiego.
Kupilem wklady do e-papierocha i teraz wapuje na mietowo. Ale podejrzewam producenta o fuszerke, w zwiazku z wyczuwalnym tajemniczym cytrynowym posmakiem.

wtorek, 1 lutego 2011

Poszedl Pochwist w tany.

Mam moją magistreczkę - teraz popraweczki, popraweczki ^.^ Nie jest tego aż tak dużo - widzę światełko w tuneliczku. W dzień zapierdalanko - w nocy potańcóweńki. I dawaj, dawaj! Kocham Krakówuś.

środa, 26 stycznia 2011

Dżulius - koza humus razy łyżew.

Wobec Dżuliusa mam niewiarygodna ilosc cieplych uczuc.
Do czasu ostatnich dni.
Standardową wybranką serca Dżuliusa jest moja mama. Ktora obecnie sie wygrzewa w cieplych krajach (z wczoraj:"Oj dzisiaj zimno - dwadziescia stopni, wiec nie idziemy na plaze"). Celem uczuc, zapasowym dla Juluśki, jestem ja. I juz, cholera jasna, nie moge.
Wszedzie za mna lazi. WSZEDZIE! Nie moge sie spokojnie wysrac.
Jezeli zamieniam kanape na fotel, to ona tez. I nie obchodzi jej, ze fotel jest za maly dla dwoch "osob" - usiadzie mi na kolanach. A do szczuplych nie nalezy, co jej mowie, ale wtedy sie obraza i moje lodowate serce szybko topnieje. Siedzimy wiec we dwojke na fotelu - ja przyduszony, ale dzielnie drapiacy ja po pleckach; - ona rozwalona i lekko niezadowolona z mojego wyboru siedziska.
Boje sie wchodzic do kuchni, bo zaraz jest zaczepianie - a daj serek, a daj szyneczki, a daj froliczka, a daj denta sztiks, a trzeba pogrzebac w smieciach, bo moze zostalo opakowanie po smietanie do wylizania - nie, kurwa, wszystko wylizalas.
Wczoraj przebila wszystko otwierajac swoim szczurzo-kozim nochalem lodowke. No co za bezczelnosc!
Z chamskiego zachowania jeszcze, to ustawia mnie tez odnosnie tego, kiedy mam isc spac. Bo po 23 ksiezna jest juz zmeczona. Trzeba wiec piszczec mi nad uchem i zmuszac mnie do spacpojscia.
Julcia nie sypia sama. Spi ze mna w lozku, rzecz jasna. Od dwoch tygodni nie spalem z wyprostowanymi nogami. Kiedy jej niewygodnie to wstaje i kaze mi podniesc koldre - bo przeciez nie bedzie spala bez przykrycia- i "mosci" sobie miejscowke. O potwornych nocnych bąkalach nie wspomne.
Na szczescie wrobilem brata w spacerki - to jest dopiero koszmar.

piątek, 21 stycznia 2011

"Nie jest dowodem zdrowia byc przystosowanym do chorego spoleczenstwa" - Nie pamietam kto

Dziwne rzeczy dzieja sie na PFI. Nigdy nie darzylem tego tworu szczegolna miloscia. Sympatią - a i owszem, ale ostatnio ich forum jest strasznie slabe. Raz, ze sa tam ciagle wycieczki osobiste, a dwa, ze ostatnio glowki podnosza naziole-wannabe, a "zarzad" nie ma dosc jaj zeby cos z tym zrobic.
Dopiero rzut karmiczna dzida bedzie wystarczajacym zagrozeniem zdrowia i zycia, zeby zareagowac. Wyrzuceniem, zapewne, bo to najbardziej oczywiste, ale, k sażaleniju, dosc szkodliwe, bo wyrosna kolejni meczennicy. Tym razem juz nie antywiccanscy, tylko anty zdemoralizowanym hipisom (co w sporej ilosci umyslow i tak jest tozsame). "Historia" zna juz taki przypadek - biednego meczennika, ktory zrobil na wyrzuceniu z forum pfi "poganska kariere".
Powazna miedzynarodowa organizacja, psia mac :/
Problemem w rzeczywistosci nie jest samo pfi (ale winny byc musi, a oni sa akurat dosc przyjemni w pokopywaniu). Problemem sa poszczegolne jednostki. Dla generelizacji (ktora tez jest konieczna) - rekonstrukcjonisci.
Dlaczego? Bo sa skoncentrowani na odtwarzaniu: kultury/obyczajow/zwyczajow/ubiorow/wygladu/jezyka/przedmiotow/zachowan/wierzen, ktore dawno temu przeminely. Glownie dlatego, ze byly zbyt slabe by przetrwac i nie sprostaly wymogom zmieniajacej sie rzeczywistosci. Rekonstrukcjonisci sa z zasady ultrakonserwatywni. Katolicy maja swoj beton, a poganie maja klepisko.
Rykoszetem, podczas  dosyc nudnego strugania dzid i szycia lnianych gaci, sequelowcy zlych wikingow zastanawiaja sie nad natura bogow. Kwestie duchowosci, choc na pewno nie bez znaczenia, to sa dla nich jednak drugorzedne, wtorne.
W zwiazku z tym: mamy ludzi teskniacych za zwyczajami swoich przodkow sprzed tysiaca lat, lub nasladujacych przodkow obcych narodow (przy okazji bardzo glosno krzyczac o patriotyzmie i zagrozeniach ze strony obcych narodow), ktorzy zabrali sie za duchowosc. Slabe jak cholera. No ale co kto lubi (choc oni tak nie uwazaja).
To, ze sa ciency religijnie nie ma duzego znaczenia. Znaczenie ma to, ze bardzo chca zyc tak jak dawni, nie biorac pod uwage tego, ze dlatego wlasnie dawni przestali istniec/zmienili sie, ze ich zasady byly do niczego.
A oni dalej swoje! Nie mam sily opisywac co oni dokladnie wyprawiaja, latwo to sprawdzic. Ale mam sile zeby opowiedziec dlaczego tak mnie to uwiera ;)
Jestem z mniejszosci. Dwoch powaznych i jednej polzartem dla wiekszej dramatycznosci wypowiedzi.
1- Jestem homoseksualny.
Nie jestem w stanie powiedziec ile razy dostalem z: pedala, cioty, czy innego niewybrednego przezwiska (ostatni hit: gejutek). Nie wiem ile razy widzialem plakaty 'zakaz pedalowania' i temu podobne. Nie zlicze przezabawnych dowcipow typu "O! masz Mac'a - powiedziales juz matce, ze jestes gejem?". Nie pamietam nazwisk powaznych naukowcow, ktorzy mowia, ze moja milosc jest obrzydliwym i niemoralnym wynaturzeniem. Nie przejmuje sie zdaniem ponad 75% spoleczenstwa, o tym, ze moje zycie nie powinno byc akceptowane. Nie trafiaja do mnie argumenty, ze "to jest poprostu niesmaczne, choc seks lesbijski juz jest ok". Nie licze animatorow imprez, ktorych ulubionym numerem jest nasladowanie naszych ciutkie wyokich glosow i lekko miekkich nadgarstkow. Jak ide do spozywczaka to nie pamietam w ogole, ze hasla "pedaly do gazu", "homofobia boli, a dupa Cie nie boli?" istnieja. Wieczka jogurtow wcale nie przypominaja rozowych trojkatow.
Pamietam za to kogos z mojej rodziny, komentujacego kolor skory swojego niedoszlego wnuka (wyrwany z brzucha matki za jego naciskiem): "lepiej byc matka pedala niz urodzic czarnego". Denerwuje mnie tez jak ludzie mowia, ze nie mam do tego wszystkiego dystansu.
 2- Jestem poganinem.
Tu duzo mniej kontrowersji. Rzeczywiscie problem z tolerowaniem pogan, to przy tej rzadszej orientacji seksualnej pikuś. To, ze kolezanka nie spala cala noc, bo martwila sie, ze pojde do piekla po smierci jest w pewien sposob urocze. To, ze rodzina puszcza do siebie oczka kiedy mowie o swojej duchowosci, a zamiast 'wierzysz/wyznajesz' mowia 'bawisz sie w poganstwo' jest akceptowalne, bo jest nieagresywne - z czasem zrozumieja. I tak wiekszosc katolikow (czy raczej ludzi, ktorzy sie za nich uwazaja), a wiec tez prawie wszystkich polakow, mam przeciwko sobie. Ale juz mnie jezyk boli od tlumaczenia ludziom dlaczego nie jestem satanista i czym roznie sie od wrozki ze szklana kula. Whatever.
3- Punkt, ktory umieszczam dla rozrywki i rozluznienia, ale tez dla ukazania absurdalnosci nietolerancji.
Jestem rudy.
Mam stosunkowo rzadki i wysmiewany kolor wlosow. Podstawowka, gimnazjum i liceum moze nie byly czyms strasznym, ale na pewno byloby mi latwiej, gdybym byl np. brunetem. Wszak samo slowo 'rudy' moze miec obrazliwe znaczenie. W podstawowce nauczylem sie, ze rudy to falszywy, rudy to kolor charakteru, jak ruda rodzi to strzela z pizdy krwia, na sto rudych - sto jeden falszywych i moja ulubiona klatwa: zeby Ci sie rude dziecko urodzilo. Nawet moja nauczycielka w klasach 1-3 mowila: "A Ty to sie przez sitko opalasz", albo "Jestes wyjatkowo dziwny, bo rudzi zazwyczaj maja jasne oczy, a Ty masz ciemne". Nie musze mowic jakie znaczenie dla rozwoju dziecka w tym wieku ma grupa i jaki wplyw na pozycje w grupie maja takie slowa nauczycielki (swoja droga jej zachowanie bylo szalenie nieprofesjonalne - powinna wyleciec).

Gdyby ktos pytal, czy jestem patriota i czy wzialbym kozik, i rzucil sie na bombe atomowa by chronic to spoleczenstwo, ktore tak pieknie mnie wyplulo, to odpowiadam: Ni chuja.

Ja wiem, ze to wszystko jest mocno egzaltowane, dramatyczne, kiczowate i przesadzone. Takie tez ma byc - my, cioty, lubimy Camp.

Czesc o rekonstrukcjonistach byla, oczywiscie, bardzo nieuczciwa, uproszczona i w ogole bez zenzu.


Edit: Zapomnialbym dolaczyc piesnke - raczej jasne przeslanie:

sobota, 15 stycznia 2011

Fizyczne objawy uczuc.

Skad wiem, ze kocham Radziule?
Bo zawsze jak mam sie z nim spotkac po dlugim niewidzeniu, to dostaje sraczki z przejecia.

sobota, 8 stycznia 2011

Wzburzenie, a nie zdenerwowanie.

Sa pytania od ktorych wywraca sie mozg. Grzebiesz gleboko, gleboko. W koncu dochodzisz do momentu kiedy przeczuwasz, ze cos jest przed Toba zakryte. Cos niezmiernie waznego, czego nie bedziesz w stanie pojac. Bo nie masz mocy ogarniecia tego wszystkiego. Nie jestes nawet w stanie sprobowac przekroczyc tej granicy.
I dobrze, bo jak to zrobisz, to wybuchnie Ci mozg.

Musialem spac z Alia bo sie boi spac sama. Dziecinne.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

pierogi z miesem, w ktorych wiecej kapusty niz miesa.

A kto by sie spodziewal kapusty w takim miejscu?
To, rzecz jasna, metafora stanu tkanki miesniowej w moim ciele. Dominuje ciasto i kapusta. Okazjonalny skwarek wypada raczej groteskowo. Ciasto lepili rodzice, ale sam w siebie pcham farsz.


Siedze w Krakowie i jest mi tu bardzo blogo. Chuj kurwa, cipa krzywa i skret macicy! To tutaj czuje sie dobrze! Winni temu sa ludzie. Nic nad sformatowane krakowskie panny ;)
A juz w czwartek jadziem z Draksem do swiatyni komunistycznego lajfstajlu. "Tu nie jest Polska - this is Poland", wiec stoj w kolejce do miesnego w bardzo drogich butach, bo wszystkie modnisie w kolejce po kaszanke beda sie z Ciebie napierdalac.
Ale tam tez sa fajni ludzie ;)
Musze sie z tym wszystkim spieszyc, bo mamita wylatuje za tydzien i musze pilnowac gospodarstwa pod jej nieobecnosc ;)