poniedziałek, 21 listopada 2011

"I nic, jestem może bledsza Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca Lecz widać można żyć bez powietrza"

Maria P.J. wcale nie tesknila za utracona miloscia, czy inna bzdura. Ona, tak jak ja, miala katar, zatkane zatoki i kaszelek. Listopadowy standard. Infekcja gornych drog oddechowych.
Cos czuje, ze zaraz mnie z tej pracy zwolnia :| Ale co zrobisz jak nic nie zrobisz?

wtorek, 15 listopada 2011

Życie to divadlo.

Po czesku divadlo to teatr. Zabawne.

Wczoraj poszedlem do sklepu i chcialem kupic kole. Tej jednak nie bylo, wiec wyszedlem ze sklepu z piwem.


Praca mnie nawet cieszy, poza godzinami, kiedy nic nie robie. To jest mocno meczace. I meczace jest to jezdzenie w te i we w te. Pol zycia w pociagu, a drugie pol na walizkach. Dobrze, ze mam jeszcze drugie zycie, w ktorym nic nie robie, tylko "gram na komputerze".
Ide kupic czeski ser.

wtorek, 8 listopada 2011

Bawic sie po czesku i nudzic sie po czesku.

Zabijam swoja indywidualnosc na rzecz korporacyjnego sformatowania osobowsci.
Obecnie ucze sie roznych rzeczy w Ostrawie.
Nie czuje sie za granica. Roznic jest za malo. Bo Ostrawa wyglada jak typowe slaskie miasto. Moze troche czystsze i bardziej spokojne (nigdy nie zrozumiem braku ludzi na ulicach). Ale dalej jest swojsko.
Wydaje mi sie tez, ze znam czeski. Co jest nieprawda, ale nie przeszkadza mi to tlumaczyc po polsku pani stojacej za mna zeby przeszla do innej kasy bo tam nie ma kolejki. Nie zrozumiala. Tak to juz jest, ze w sklepach czlowiek spotyka sie z brakiem zrozumienia.
Uwazam tez, ze Czesi wcale nie sa zgermanizowani. Oni tylko nie pija wodki i kosciol nie kaze robic im roznych dziwnych rzeczy. Chyba ze wlasnie to nazwiemy zniemczeniem. W takim wypadku na folksdeutscha bym sie nie zglosil - kosciol bierzcie, krzyzyk na droge! Ale wodki nie oddam ;)