środa, 26 października 2011

Pranie brudow nigdy nie jest ukryte

Odczuwam wielka radosc w zwiazku z tym ze niejaki Lukasz/Entuzjastiks/Endymion naklonil mnie do pisania blogunia.
Bardzo lubie pisac moj blog.

A wczoraj bylem na roznych badaniach przed praca i bylo smiechowo. Np pani ktora robi roentgen zaczela podskakiwac swoimi cyckami ze smiechu jak na haslo "pan sie rozbierze" zapytalem: do rosolu? Nie wiem, ludzie czasami dziwnie reaguja.

Widzielismy tez z Alia seks oralny w samochodzie jadacym przed nami.

A z Lena bardzo emocjonalnie przezywalismy buractwo w Gdansku. Bardzo tez sie oburzalismy, ze ludzie zbyt rzadko lacza swoja duchowosc z seksem.

poniedziałek, 24 października 2011

piątek, 14 października 2011

Rano kawa byc musi.

Nie moze byc tak, ze rano nie wypijam kawy z mlekiem. I z cukrem. (Moj tata mawia tak: ludzie dzielia sie na madrych i na tych, ktorzy dodaja mleka do kawy.)
W zwiazku z tym mam w sobie wielki strach przed tym, ze ktoregos poranka pognam do mojej malenkiej lodowenki a tam nie bedzie mleka. Dlatego zawsze kupuje jedno na zapas. Oczywiscie UHT (uchate :]). A bardzo chcialbym pic swieze. Ale nie moge kupic na zapas swiezego, bo sie zepsuje. Koszmar! Rozumieta?!? I jak ja mam byc szczesliwy?!?
R ma przeboje zoladkowe. Oskarzona o to jest wczorajsza pizza. O wlasnie, pizza.
Zamowilismy wczoraj pizze, przy zamowieniu powyzej 25zl (co tez spelnilismy) przysluguje promocja: litr pepsi za friko. Ale ja dodatkowo zaznaczylem, ze chcialbym te pepsi, bo znam zycie i wiem, ze bym jej nie dostal gdybym nie nadmienil. Pan na telefonie byl baaaardzo niezadowolony z tego powodu. No i czekamy, czekamy - przyjezdza dresiarz na motorynce i co? I kurwa co? I nie ma pepsi. I jeszcze sie zapiera, ze nie bylo zgloszone, ze chce pepsi.
I co sie teraz wydarzy? A wydarzy sie to, ze dzieki promocji, ktora miala przyciagnac klientow - nigdy wiecej tam nie zamowie. I wszystkim na swiecie o tym powiem i nawet napisze o tym na blogu (to byla Presto Pizza).
Podobna sytuacje mialem ostatnio w Kerfie. Pewien dziadek przyszedl do punktu obslugi klienta i powiedzial, ze jak tu kupowal 20min temu, to zapomnial swojej karty rodzinka i prosi o nabicie punktow. Na co przemila pizda zza kasy zaczela sie na niego wydzierac ze tak nie mozna, ze trzeba miec przy sobie itp itd. Dziadek probowal troche jej poracjonalizowac: ze przeciez kupuje tu od lat, ze przeciez wszyscy go z mordy tu znaja i wiedza ze nie oszukuje, ze przeciez on tylko zapomnial wziac ze soba karte bla bla bla.
Klotnia sie toczyla i toczyla az w koncu dziadek powiedzial, ze 100m dalej (w rzeczywistosci tak z 300) jest Biedronka i ze on  teraz bedzie tam kupowac. In your face fuck face.
To albo robimy promocje zeby zrobic na tym biznes, albo wkurwiamy klientow. No jak jest? Gdzie ten zasrany kapitalizm, sie pytam?
Wylawszy gorzkie zale nadmienie, ze przyjezdzaja do mnie Dziubaski z Warszawy (ku zgorszeniu Aliny: "Ty ruda mendo, kurwa, zabierasz mi wszystkich przyjaciol, nienawidze was wszystkich"). Bedziemy sie cieszyc, pic piwo i podjadac marynowane pattisony :) I na zapieksy do Endziora wyskoczym.
Łuhu!

piątek, 7 października 2011

Jeśli dobrze otworzyć żyły, wypłynie z nich coś więcej niż krew. Jeśli zrobić to nieumiejętnie, wypłynie co najwyżej pogarda

"Golebie, golebie... Wszedzie te golebie."
Tak mialo byc, tak myslalem, tak wszystko pamietam.
Gdzie sie podzialy wszystkie golebie?

Mozemy sobie to przelozyc na:

Ludzie, ludzie... wszedzie Ci ludzie

albo na:

Praca, praca... wszedzie ta praca